W końcu piątek.Można trochę odetchnąć.To był ciężki tydzień.Nawet bardzo.Przeżyłam dzisiejszą w sumie to wczorajszą już chemie i nawet dostałam z niej 5 :o Potem troszkę miasto,zakupy urodzinowe dla naszej kochanej Martynki a tak w ogóle to robimy ci jutro wjazd na chate ale co tam i vixim.Potem troszki z jutrzejszą solenizantką.Potem poszłam do domu zostawiłam książki i do drugiej Martyny i wróciłam sobie chyba po jedenastej i jakoś mi ten piątek zleciał.jest już po drugiej,siedzę i tak sobie myśle jakby to było gdyby.ja chcę już 1 lipca.ja chcę już nasze wakacje.ja już chcę plażę i ucieczkę od "tego". mam serdeczne dość

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz