Dni uciekają mi między palcami.Żyję w innej przestrzeni.Szkoła,dom,próby walca,treningi,krótkie weekendy i tak w kółko.Intensywność tygodnia zabija.W sobotę byłam na szkoleniu a jutro zajęcia z dzieciaczkami.Brakuję mi czasu dla siebie.Praktycznie codziennie w domu jestem nie wcześniej niż o 18.Co najdziwniejsze?Odpowiada mi to całkowicie.Nawet mogę dodać,że czuję niedosyt.Dlatego pracuję nad zaplanowaniem weekendów.Mam nadzieję,że to wszystko wypali.Wracając do kontekstu-jestem zmęczona ale zadowolona z tego co robię.Dzisiaj wychodząc z sali czułam się wspaniale.Chyba nie ma nic lepszego na świecie od wysiłku fizycznego na jakiekolwiek smutki.Pasja uszczęśliwia mnie jak nic innego.Nawet nie macie pojęcia ile radości daje mi oglądanie tych wszystkich uśmiechniętych maluszków.Pani trener?Łał,jak to poważnie brzmi.Łał,jak ja to lubię.
Ostatnio w moim życiu wiele się zmieniło,nie zapeszając-na lepsze.Zaczęłam postrzegać pewne sprawy w innym świetle i chyba naprawdę dobrze się z tym czuję.Nie przypuszczałam takiego rozwoju wypadków.Może w końcu przyszedł czas na duchową stabilizacje?Ale to co najciekawsze jeszcze przede mną.Będzie dobrze.Wyczuwam dobre chwile na horyzoncie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz