2.44 pora szeptów i głębokich przemyśleń.
Leżę w ciemności,chora i odcięta od świata.Obejrzałam już chyba piąty film.Kolejna płaczliwa końcówka.Noc jest od zwierzeń,planów na życie i kontemplacji.Tylko wtedy jestem w stanie odkryć swoje prawdziwe oblicze.Tak sobie myślę,że chyba jednak mam chęć zawładnięcia czyimś umysłem.Całkowicie i bezpowrotnie.Może to odrobinę egoistyczne ale pozwól mi być twoją.Wiem,że może to jedna z tych głupich decyzji ale potrzebuję kogoś teraz.Zaraz.
Jak dotąd wydawało mi się,że związek nie jest dla mnie.Po wielkiej fali ekscytacji przychodziło uczucie uwięzienia.Jakiejś niewidocznej wewnętrznej klatki.Dusiłam się i zrywałam każdą znajomość.Ale czy słusznie?
Powiedz mi czy robiłam dobrze?Bo wydaję mi się,że gubię się sama w sobie.
Czasami chciałabym być już dorosła.Chciałabym być kobietą nauczoną życia,sposobów na relacje międzyludzkie i słuchania własnej intuicji.Kimś pewnym siebie i swojego życia.Martwi mnie to,że ostatnio obumieram.Przesyca mnie pewna obojętność.Tak,właśnie to kojarzy mi się ze śmiercią.
Chciałabym spotkać na swojej drodze osobę,której będę pewna.Kogoś komu zaufam w stu procentach.Mężczyznę,który weźmie mnie za rękę i pokaże mi piękno świata.Zmieni szarość codzienności na prawdziwe życie.Osobę,którą będę chciała chwalić się całemu światu i w której się zakocham miłością szczerą i prawdziwą.Ucieknę w końcu od tej egzystencjalnej bujdy.Utopię się w ramionach,w których poczuję się bezpieczna i wyjątkowa.Bez niedomówień i kłamstw.Chociaż raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz