wtorek, 29 lipca 2014





Nawet nie pamiętam kiedy zaczął się lipiec,a już się kończy.Nie wiem kiedy to wszystko przeleciało obok mnie.Byli przyjaciele,było morze,była Ukraina,było wstawanie o siódmej rano ale i o trzynastej,był liwiec,były wycieczki rowerowe na jadowskie lody a także kilka odświeżonych tytułów książek,długie rozmowy do samego rana i imprezy oraz oczywiście zakupy!Lipiec w ciągłych rozjazdach.Tak naprawdę nie zdążyłam dobrze wypocząć a już lada moment będę musiała pakować walizki.Zostało mi dokładnie sześć dni w domu.Czas,który w stu procentach  chcę wykorzystać na spotkania z przyjaciółmi.Wakacje w Polsce już  prawie mi się  skończyły,lecę na miesiąc do Londynu.Jestem ciekawa wszystkiego co mnie czeka.Uwielbiam podróżować,najchętniej nawet pół roku spędziłabym gdzieś za granicą.Mam nadzieję,że będę miała tam czas na przemyślenie wszystkiego,odświeżenie bloga,powrót do formy przed sezonem i świetną zabawę.




wtorek, 1 lipca 2014












Ludzie podają sobie noże, zamiast rąk. I dziwią się,że nad
 ich głowami pęka niebo.
















destrukcyjność życia





"znów się zadręczasz, że tak bardzo boli"
zaczyna się.. czuję się wymięta,potrzaskana przez złe emocje.